Czy w leczeniu raka jajnika, np. u pacjentek ze wznową lokalną albo w węzłach chłonnych, jest miejsce dla radioterapii?
Małgorzata Klimek, Zbigniew Kojs
Spośród wszystkich nowotworów złośliwych narządu rodnego najczęstszą przyczynę zgonów stanowi rak jajnika. Brak skutecznej profilaktyki pierwotnej i początkowo niecharakterystyczne objawy powodują, że nowotwór ten rozpoznawany jest najczęściej w wysokich stopniach zaawansowania. U większości chorych można zaobserwować szerzenie się nowotworu wewnątrzotrzewnowo albo istnieje wysokie ryzyko takiego rozsiewu, co sprawia, że pacjentki te nie są idealnymi kandydatkami do lokoregionalnego leczenia, jakim jest napromienianie. Odsetek 5-letnich przeżyć chorych z rakiem jajnika nie przekracza 50%. W latach poprzedzających wprowadzenie chemioterapii opartej na pochodnych platyny, a później na taksanach radioterapię stosowano jako leczenie uzupełniające. Ówczesne techniki napromieniania całej jamy brzusznej obciążone były znaczną toksycznością, a część badań porównujących tolerancję i przeżycia po napromienianiu całej jamy brzusznej i po chemioterapii nie wykazała wyższości radioterapii. Pojawienie się kolejnych cytostatyków sprawiło, że podstawowym leczeniem po zabiegu operacyjnym czy nawrocie raka jajnika stała się chemioterapia. Wprowadzenie nowych technik radioterapii: wiązką intensywnie modulowaną – intensity modulated radiation therapy (IMRT), objętościowo modulowanej łukowej – volumetric modulated arc therapy (VMAT) i stereotaktycznej – stereotactic body radiation therapy (SBRT), umożliwiających precyzyjne modulowanie rozkładu dawki w obrębie nowotworu lub objętości tkanek wysokiego ryzyka z równoczesnym oszczędzeniem narządów krytycznych, przyczyniło się do ponownego wzrostu zainteresowania stosowaniem radioterapii u chorych z rakiem jajnika. Aktualne doniesienia wskazują na przydatność radioterapii w przypadku zlokalizowanych nawrotów, zwłaszcza węzłowych, i w ramach leczenia paliatywnego.