Terapia hormonalna u chorych po leczeniu raka trzonu macicy
Romuald Dębski
W ostatnich latach pojawiły się dwie duże prace epidemiologiczne oceniające zależność pomiędzy stosowaniem terapii pomenopauzalnej a ryzykiem rozwoju raka endometrium. W badaniach WHI w grupie kobiet stosujących 0,625 mg CEE + 2,5 mg MPA w trwającej przeciętnie ponad 5,5 roku obserwacji nie stwierdzono wpływu terapii na ryzyko rozwoju raka błony śluzowej trzonu macicy (HR=0,81; 95% CI 0,48-1,36). W badaniach Million Women Study wykazano, że stosowanie samych estrogenów zwiększa ryzyko rozwoju raka endometrium (RR=1,5; 95% CI 1,0-2,1), ale jeszcze wyraźniejszy wzrost zaobserwowano przy stosowaniu tibolonu (RR=1,8; 95% CI 1,4-2,3), szczególnie przy stosowaniu długotrwałym, trwającym powyżej 3 lat (RR=2,0). Z kolei przyjmowanie ciągłej dwuskładnikowej terapii hormonalnej zmniejsza ryzyko rozwoju raka endometrium (RR=0,7; 95% CI 0,6-0,9), zwłaszcza u kobiet otyłych (RR=0,28). Stosowanie pomenopauzalnej terapii hormonalnej u kobiet uprzednio leczonych z powodu raka endometrium jest tematem kilku doniesień. Reasumując, można przyjąć, że chore skutecznie leczone operacyjnie w pierwszym stadium zaawansowania klinicznego bezpiecznie mogą stosować suplementację hormonalną, bez wzrostu ryzyka choroby przetrwałej czy wznowy. Jednak w odczuciu autora tocząca się od lat dyskusja nad możliwością ogólnoustrojowej substytucji hormonalnej u kobiet po leczeniu nowotworów estrogenozależnych przypomina burzę w szklance wody. Grupa pacjentek ze wskazaniami do leczenia objawów wypadowych jest tak mała, dostępny jest szereg metod alternatywnych, a preferencje zdrowotne pacjentek nowotworowych są tak jednoznacznie określone, że grupa kobiet, która będzie miała rzeczywiste wskazania do suplementacji oraz która będzie spełniała warunki i podejmie świadomą decyzję o terapii hormonalnej, jest w rzeczywistości na tyle znikoma, iż jest to raczej rozważanie kazuistyczne, i jako takie zawsze powinno być rozpatrywane indywidualnie.